czwartek, 14 listopada 2013

7

Heroiczność siódma 


Czy przypadek kształtuje naszą osobowość ? A może przypadek kreśli bieg naszego dalszego życia? Nadaje mu innego niekoniecznie dobrego sensu? Oddziałuje na nas samych.  Wiadome jest przecież, że  każdy wybór ma konsekwencje. Nie bez powodu poeci rzymscy z okresu antyku mówili, że fortuna kołem się toczy, więc racjonalny będzie fakt, że raz jesteśmy na samiuśkim pokrytym szlamem dnie, a raz wzbijamy się tak wysoko, że chwytamy w nasze ludzkie, małe ręce biały puch z chmur.
Jak odróżnić wtedy towarzyszące nam uczucie? Jak je nazwać? Na pewno, gdy jesteśmy na przysłowiowym dnie to przez nas samych przemija milion sprzecznych emocji czy nawet i myśli. Występują wtedy trzy fazy. Faza pierwsza- wyparcie. Nie chcemy dopuścić do siebie pewnych rzeczy, pewnych działań. Faza druga można nazwać fazą obwiniania się i braku akceptacji- nadal nie możemy się pogodzić z wszelakimi decyzjami. Nie możemy nic zrobić, od razu nasze morale spadają, niekiedy nawet i wpadamy w depresję. Nie możemy wyjść z dołka, a każdy dzień przysparza o kolejny ból. Faza trzecia, a zarazem ostatnia to śmiech- śmiejemy się z własnej głupoty i złych decyzji. Nadal nie robimy nic by pomóc sobie samym.
 A jakie są odczucia nam towarzyszące   w euforii szczęścia. Jest różnie od histerii po paniczny śmiech. Każdy z nas reaguje inaczej. Zawsze są pewne wyjątki od reguły.

Jak było ze mną? Jak zachowywałam się jeszcze kilka miesięcy temu podczas wspomnianego dołka, a jak zachowuje się teraz gdy otacza mnie wszechobecne szczęście i goszczące w moim sercu szczęściu.

- Wiesz Łucja, łudziłem się. Łudziłem się do samego końca, czyli do dziś- mówi, a w  moich oczach już zbierają się kłujce łzy.- Chciałem wierzyć, że wina leży po mojej stronie, ale ja tu chyba nie jestem niczego winien. Winna jesteś Ty, bo po prostu boisz się uczucia. Boisz się tej pieprzonej miłości i ranisz mnie tym tak cholernie, żę nie mogę żyć. Nie mogę normalnie funkcjonować- przerywa biorąc ogromny haust powietrza. Czuje jaką ulgę w jego wyrazie twarzy, ale co ze mną. Czy on pomyślał o mnie? Jak się teraz czuje? Nie ! Nie wie jak moja dusza płonie ogniem tak wielkim, że w moim drżącym ciele sieje spustoszenie. Nie słyszy krzyku, panicznego krzyku. Nie wie też tego, że cholernie go kocham, ale i równie mocno się boję.  Boje się odrzucenia,  bo przecież może mieć każdą – To nie tak Wojtek- mówię ostatkiem tchem, który i tak drży od nadmiernego płaczu.

- A jak Łucja? Jak? Może mi to jakoś sensownie wytłumaczysz? Jak nie to ja Ci to wszystko wytłumaczę. Latam za Tobą jak wariat, ale dla ciebie  jest mało, wiesz?! Nie wiem co mam zrobić, wyrwać sobie to jebane serce z klatki piersiowej i pokazać Ci zakrwawione ręce i narząd który bije i normalnie funkcjonuje  tylko przez Ciebie oraz Tylko dla Ciebie? Może mam wziąć żyletkę i podciąć sobie żyły, by krew wypłynęła, bo wolałbym umrzeć niż żyć obok Ciebie i patrzeć jak odchodzisz,   a potem żyjesz z innym. Przynajmniej umarł bym tak mocno Cię kochając – po raz kolejny wybucham płaczem. Nie wiem co mam zrobić ze sobą po usłyszeniu takich słów. Czuje tylko niepohamowaną i przeogromną chęć poczucia Samku jego ciepłych ust czy szczelnego uścisku.

W życiu każdego człowieka nadchodzi moment gdzie wszystko się wali tak szybko, że nie zdążymy zareagować. TO prawie jak w tyej bajce o świnkach i złym wilku.  Pamiętam ją doskonale, pamiętam to niedowierzanie namalowane na mojej twarzy, bo przecież jak to możliwe, że jeden podmuch powietrza z ust wilka rujnował domy i nadzieję? Jak? Ja sama dla siebie byłam i wilkiem oraz biedną świnką. Sama siebie rujnowałam. Wojtek ma stu procentową racje, bałam się tego wszystkiego. Po upojnej nocy którą spędziliśmy nie tak dawno, byłam tak szczęśliwa, że to szczęście mnie zgubiło. Chciałam więcej nie seksu, sama chyba nie wiem czego chciałam. Wyżywałam się na nim, raniło mnie to, że wybierał treningi a nie mnie. Nigdy nie powinnam stawiać go w takiej sytuacji. Sama przyczyniłam się do jego gwałtownego wybuchu. Bo ile może wytrzymać człowiek wciąż atakowany? Wciąż prowokowany? Człowiek któremu wciąż inna osoba wbija szpile w  serce?  Nie wiem co mam powiedzieć, co mam zrobić, żeby został. Jak mam zagwarantować mu  miłość która jest tak wielka i ogromna jak wszechocean.

Perspektywa zupełnie obcej osoby. Przechodnia.

Stałem czekając na autobus. Pogoda była wręcz idealna, ale mimo tego nie chciało mi się samotnie wracać do odległego domu. Słońce świeciło, była piękna wiosna, która temperaturą przypominała lato. Lato które zapowiada się fantastycznie. W oddali dostrzegam młodego chłopaka, wydaje mi się, że skądś go kojarzę. Jest nienaturalnie wysoki. Na jego twarzy maluje się zdenerwowanie i zawiedzenie, a w kącikach oczu dostrzec można łzy. Szybkim krokiem idzie w moim kierunku. Po chwili z jednej ze starych kamienic wybiega dziewczyna, która wyglądem przypomina anioła. Kruczoczarne, kręcone włosy opadają na blade i szczupłe ramiona na których zawieszona jest lekka sukienka do kolana w kwiaty. Biegnie w delikatnych butach. Również płacze. Do moich uszu dobiega jej krzyk

-Proszę Cię Wojtek porozmawiajmy. To nie tak jak myślisz. Wojtek-  Lecz chłopak się nie odwraca. Ona zaś zatrzymuje się w miejscu które okazało się jej przekleństwem.  Zatrzymuje się na wtedy pustej, czarnej, asfaltowej drodze. Nagle znikąd pojawia się rozpędzony do granic możliwości samochód osobowy. Jej twarz odwraca się w jego kierunku, by po chwili spotkać się z zimną maską terenowego auta.  Odbija się od dachu. Frunie. Sukienka rozwiana wiatrem. Włosy znajdujące się wszędzie i jej przeraźliwy krzyk, i ogromny huk. Chłopak odwraca się momentalnie słysząc to wszystko i biegnie w jej kierunku. Ja robie podobnie. Rzucam torbę gdzieś, gdzie nie wiem gdzie i biegnę, bo może akurat będę coś mógł zrobić niż tylko patrzeć jak tłum gapiów. Samochód zatrzymuje się z piskiem opon, a z jego wnętrza wychodzi przerażony mężczyzna

- Co z nią? Boże, co z nią ? Ja jej nie widziałam wyrosła znikąd ? Żyje? Ludzie, sprawdźcie czy oddycha! Niech ktoś zadzwoni na pogotowie- słysząc te słowa wyjmuje telefon z kieszeni łącząc się ze standardowym 112.  Nadal nie spuszczam jej z oczu. Krew wypływa jej z ucha i nosa. Przecięty również ma łuk brwiowy i pozdzierane kolana. Obok niej klęczy chłopak, chłopak którego rozpoznaje bowiem jest to nowy nabytek tutejszego klubu siatkarskiego. Siatkarz trzyma ją za ręke, którą non stop całuje. A ona na moment otwiera oczy, uśmiecha się nikle mówi ciche ‘ Kocham Cię Wojtek’ i jej głowa opada bezwładnie na drugą stronę. Zamyka oczy, a On zaczyna płakać, bojąc się, że ją straci. W oddali zaś słychać rycie kogutów dochodzących z karetki.

______
To chyba jedyny rozdział, no i jeszcze epilog, który wywarł na mojej osobie zalążki jakiś głębszych emocji,  wywołał u mnie początki łez, i nie wiem właśnie czy to cholerne przywiązanie do tej dwójki u góry, czy co. Nie wiem. Jeszcze 2 tygodnie EPILOG. Skróciłam trochę tą historię, ale przedłużyłam za to epilog.

Nie mogę doczekać się publikacji Cichego i jego dwóch rzeszowskich kumpli

Boli mnie gdzieś tam w głębi przegrana Sovii z Pszczółkami, mam jednak nadzieję, że ze Politechniką wygrają gładko 3:0

Nie przedłużam. Zapraszam do komentowania.

Jeśli masz do mnie jakiekolwiek pytanie zapraszam na .ASK

Zapraszam również na inne blogi

Kosok/Nowakowski/ Ignaczak/ Kubiak

Pozdrawiam Anka

20 komentarzy:

  1. Siedzę zszokowana, ponieważ po pierwsze komentuję chyba pierwsza. Pod rugie miałam skomentować tamte rozdiząły, ale nie zdążłyłam po trzecie ten rozdział jest GENILANY !!! Kocham go całą sobą, jest idealny. Błagam nie kończ pisania.

    Pozdrawiam Wolna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kończyć pisania nie kończę, bo zaczęłam pisać kolejne 3 blogi, ale jeśli chodzi o tego bloga, no to został nam już jeden rozdział

      Usuń
  2. jak zawsze podobał mi się twoje poczynania to ten rewelacyjny nie jest jest ciekawy i odrobinę przerażający do ona pewnie zginie... ale nie mnie o tym decydować... do następnego mam nadzieję że będzie genialny jak cała reszta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa. Bardzo dziękuję.

      Usuń
  3. Nie uśmiercisz jej prawda? Ja już nie wiem, co napisać. Ostatnia scena zrobiła na mnie takie wrażenie, że nie jestem w stanie napisać nic mądrego. Umiesz wzbudzać emocje, łzy w oczach i aż się boję co będzie przy następnym rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy następnym rozdziale, chciałabym, żeby te wszystkie emocje które towarzyszyły Ci podczas tego bloga przewinęły się w Tobie jeszcze raz. Jeśli tak będzie to wtedy będę spełniona.

      Usuń
  4. Co? Jak? Dlaczego?
    Było tak pięknie, a potem nagle się spieprzyło :(
    I ten wypadek...
    Chciałabym, żeby przeżyła, ale marnie to widzę...
    Dziewczyno, kocham to, jak piszesz. Cudownie opisujesz emocje. Doskonale dobierasz słowa.
    Tyle emocji oddaje ten rozdział... Nie wiem, jak opisać słowami to, co czuję po przeczytaniu go.
    Wszystko ładnie pięknie, ale jednak smutno :(
    Kocham to i jednocześnie jestem niepocieszona wypadkiem Łucji...
    Szkoda, że już będzie epilog...
    Wciągnęło mnie to opowiadanie...
    Ale opowiadania o Piotrku bardzo lubię czytać, więc też będę zaglądać ;)
    To chyba tyle...
    Do następnego (ostatniego :( )
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś, kiedyś naprawdę będzię pięknie. Idealnie
      Bardzo się cieszę, ze lubisz i doceniasz to jak pisze (choć uważam, że pisze tanio i przeciętnie)
      Bardzo dziękuję. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Ona nie umrze, prawda? Przecież między nimi było coś niesamowitego, a ja skrycie marzyłam, że komentuję szczęśliwy epilog. Wojtek stojący nad grobem nie wchodzi w grę!
    Ale mimo tego, a może właśnie z tego powodu, było magicznie, pięknie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną wszystko jest możliwe. Epilog jeszcze przed nami, wszystko się okaże za 2 tygodnie.
      Będzie magia, będzie. OBIECUJE.

      Usuń
  6. Boże przenajświętszy!!
    Nie zabijesz jej, prawda?? Nie możesz! Przecież ona i Wojtek to najlepsza para pod słońcem! Nie możesz ich rozdzielić!
    Perspektywa chłopaka (przechodnia) bardzo ciekawa, ale gdyby nie wypadek, byłaby jeszcze lepsza.. Nadal nie mogę uwierzyć!
    To to już prawie koniec?!
    Jak to? Tak szybko? Och.. I teraz nie chcę i chcę z całej siły epilog!
    Mam nadzieję, że wszystko skończy się szczęśliwie...
    Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli mogę coś zdradzić, to zdradzę, że następny rozdział będzie inny. Będzie spory kawałek perspektywy Wojtka, o ile nic nie zmienie i będzie kształt tej przyszłości. Tej dalekiej. Tej innej.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Ten rozdział jest za mocny. Od początku do końca. To taki jeden wielki paradoks, serio.
    Niczym ironię losu traktuję fakt, że Wojtek z nią zerwał, bo miał dość czekania aż dziewczyna się przełamie i odważy pokochać. A ona już kochała, tylko chyba potrzebny jej był taki wstrząs. A ten wypadek na koniec to już w ogóle jest jakieś kombo. Mam nadzieję, że nie uśmiercisz Łucji, bo to byłoby zdecydowanie najgorsze zakończenie ;-;
    http://nie-zakochuj-sie.blogspot.com/ zapraszam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam jeśli nie przypadł Ci do gustu, bo był za mocny. Po prostu ja żyje tą historią i sama się trochę dusiłam wiec napisałam to co po prostu czułam.
    wstrząsy są dobre dla w wyjątkowych sytuacjach? Czy ta taka była? Zobaczymy za 2 tygodnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie to też jest mocne, ale z trochę innej strony. Rzeczywiście Łucji potrzebny był jakiś wstrząs, żeby przyznała się przed samą sobą, że kocha Wojtka, lecz Takie zdarzenia mają swój klimat. Są wyjątkowe. Bo miłość sprawia ból, rani, odbiera wiele rzeczy. Jak się kocha, to w każdej chwili można cierpieć. teraz cierpią oboje. Łucja może nie przeżyć, Wojtek może ją stracić. To jest najgorsze. Oboje mogą stracić to co najważniejsze. Miłość...
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*
    Ps. Zapraszam serdecznie na 1 na http://wciaz-trwa-sobotnia-noc.blogspot.com/ i 7 na http://wasze-malzenskie-pozory.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za zaproszenie.

      Wątpie w swoje umiejętności do pisania blogów, ale dziękuję Ci za te slowa.

      Usuń
  10. Mam łzy w oczach.
    Nie wiem co napisać.
    Mam nadzieję, że ona przeżyje.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam.. : )

    OdpowiedzUsuń
  11. Będzie żyła, prawda?
    Nie chcę żeby umierała.
    No błagam.
    Musi przeżyć.
    I musi pogadać w Wojtkiem.
    Musi.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj kochana, będzie dobrze. Chyba. Zobaczysz za 2 tygoodnie :)

      Usuń