Naiwność piąta
Czy można zaplanować swoją przyszłość?
Oczywiście, że nie. Odpowiedź na to pytanie jest wręcz banalnie prosta,
dlaczego ? Dlatego, że gdyby każdy mógłby ułożyć scenariusz swojego życia to
byłoby ono przewidywalne. Każdy z nas ułożyłby dla siebie pozytywny koniec, a
przecież w życiu nie zawsze o to chodzi. Czyż nie?
W szpitalu spędziłam 7 dni, które upływały
strasznie szybko. Panie pielęgniarki obdarowywane tonami czekolady i litrami
wina pozwalały Wojtkowi przebywać u mnie dłużej niż było to wcześniej planowane
i ustalane w regulaminie. Nim się obejrzałam to byłam już w pięknym mieszkaniu
mojego chłopaka. Mojego chłopaka, Boże jak to pięknie brzmi. Tak nierealnie.
Wracając do tematu siedziałam w mieszkaniu przyjmującego w jego koszulce w
smerfy i klubowych spodenkach, bo wcześniej wymieniony zalał mnie jogurtem.
Mocno i szczelnie okryłam się kocem siedząc na parapecie z nogami tuż przy
brodzie. Śmiałam się jak dziecko widząc jego poczynania, a zarazem chłonęłam i
jadłam go wzrokiem. Biszkoptowe spodnie i błękitna koszula z rękawem na ¾
dodawała mu zdecydowanie uroku i młodzieńczości. Widząc go tańczącego do radia
nie sposób było się nie uśmiechnąć. Ja już kiedyś pisałam swój scenariusz i z
perspektywy czasu wiem, że było to bardzo żałosne, bo wystarczy moment,
zaledwie jeden moment i nasz misterny plan rozpada się z wielkim hukiem
pozostawiając po sobie jedynie ogromne tumany kurzu.
-Wiesz malutka, kiedyś miałem dziewczynę dosyć
ładną i ona miała takie długie nogi. To w Austrii jeszcze było, no i wyobraź sobie
spotkałem ją ostatnio w Łodzi jak jechałem do Ciebie- słysząc jak obrazowo mówi
mi o swojej niedawnej wybrance serca to coś się we mnie zagotowało nie sądzę by
była to zazdrość. Momentalnie zeskoczyłam z parapetu, a koc rzuciłam na duże
łóżko i kieruję się do wyjścia ale nagle duże ręce łapią mnie za miednicę i
unoszą nad Ziemię- Malutka jesteś zazdrosna, ale nie wiesz najważniejszego
-Spadaj, nie jestem zazdrosna- mówię, a siatkarz
obracił mnie do siebie. Oplatłam nogami jego biodra i spoglądam w oczy
-No, ona mi zabiła chomika- mówi z udawaną
rozpaczą w głosie. Skwitowałam to perlistym śmiechem. Nagle spoważniałam
- Dlaczego akurat ja bezpłciowa, nudna, bez
perspektyw, taka jak milion, innych przeciętnych dziewczyn- pytam, a Twoja usta
nadal się śmieją.
-Malutka nie jesteś taka jak milion dziewczyn.
Jesteś piękna, nieobliczalna, bezpretensjonalna, delikatna, stanowcza, ale i
cicha, nieśmiała, a przede wszystkim jesteś moja i tylko moja- mówi. Czuje się
wyjątkowa, prawie jak główna odtwórczyni w Jeziorze Łabędzim- Wiesz-
kontynuuje- Miłość to strasznie dziwny stwór. Nie raz potrzeba wielu lat, wielu
chwil spędzonych razem, wielu godzin rozmów, wielu kłótni by dwójka ludzi
zrozumiała, że to co jest pomiędzy nimi nie jest zwykłą, przeciętną przyjaźnią,
a wielką miłością do grobowej deski. Czasami też się zdarza, że dwoje obcych
sobie ludzi spotyka się całkiem przypadkiem i jedna chwila, jedno spojrzenie,
jeden uśmiech, jedno słowo utwierdza Cię w przekonaniu, że jest to miłość.
Miłość nie łatwa, ale wielka i szlachetna. Wiesz malutka, Kocham Cię.
-Nie lubię jak mówisz do mnie malutka, ale
Kocham Cię jak nikogo innego na tym świecie- mówię, a po chwili nasze
spragnione namiętności i siebie nawzajem usta łączą się w zachłannym
pocałunku. Nasze języki toczą bój o śmierć i życie lecz w naszym przypadku nie
będzie przegranego, są sami wygarnia z zielonym wieńcem na głowie. Gdy zabrakło
nam już tlenu zapytałam
-Ile jeszcze będziesz miał siły by mnie trzymać-
odpowiedzią jest śmiech- Łucja jesteś leciutka, więc pewnie całymi godzinami. A
zapomniałbym o czymś ważnym, bo widzisz- i tu nastąpiła chwila ciszy. Śmiem
wątpić, że mój chłopak nie jest nieśmiały.- No bo Andrzej z Karolem robią
imprezę z okazji otwarcia sezonu- no i ja już wiem co jest na rzeczy, nie
jestem duszą towarzystwa, ale czego się nie robię dla tej ukochanej osoby.
-No, i że ja mam na tą imprezę z Tobą iść- pytam
się delikatnie wtulając twarz w zagłębienie szyi.
-Oczywiście, że tak. Będziesz gwiazdą wieczoru-
a przez myśl mi przeszło, że raczej gwiazdą, ale spalonego teatru- No
oficjalnie razem, pierwsza impreza. Czerwony dywan, blask fleszy. Sama
rozumiesz, wagę sytuacji
-Boże Wojtek jak ja Cię kocham mówię i zeskakuje
z objęć ukochanego
-Świetnie Ci w moich spodenkach- stwierdza a ja
jak na zawołanie mocniej kręcę tyłkiem co zostaje skwitowane zabawnym
gwizdem.
Oczywiście zgodziłam się, że pójdę na tą
imprezę, ale nie myślałam wtedy, że będzie ona już jutro. Na wycofanie się było
już stanowczo za późno. Siedzę na swojej kanapie czekając, aż Adrian akceptuje ode mnie
połączenie. Chyba czas się wygadać, od samego początku do końca. Po upływie
kilku chwil widzę roześmianą twarz chłopaka.
-Witam gwiazdę wielkiego formatu- i po tych
słowach wybucham śmiechem, bo przypomniały mi się słowa przyjmującego o blasku
fleszy- Kochana, a co Ty taka roześmiana, rozchichotana nie poznaję
Cię jeszcze nie tak dawno nie chciałaś żyć, a tu taka zmiana. - pyta, a w
głowie dudnią mi tamte słowa. Teraz widzę jak człowiek może zmienić się w
ułamku chwili. Widzę jak na człowieka wpływa drugi człowiek.
-Wiesz, Adrianku czasami tak się zdarza, że coś
przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie- mówię nieśmiało spoglądając w obraz
monitora
- Zakochałaś się- stwierdza, to chyba widać, że
moje oczy nie są już przytłoczone nie pragną śmierci, a szczęścia
-Chyba tak- i w tym momencie sama się
odblokowałam. Nie wiedziałam, że moje usta są wstanie przewinąć przez siebie
taką lawinę słów. Opowiadam mu ten tydzień i oczywiście składam dobry opieprz
za to co zrobił. - Ale powiedz mi jedno, skąd on wiedział, że jestem teraz w
szpitalu? Jak go znalazłeś?
-O nie moja droga. Tym razem to nie moja wina-
chłopak broni się zabawnie machając rękoma- szedłem do Ciebie do
mieszkania, a on zaczepił mnie w tym parku, a że wiesz ja do nieśmiałych nie
należę, to mu opowiedziałem jaka jest sytuacja, ominąłem oczywiście sama wiesz
jaki wątek- gdy przypominam sobie o mojej chorobie z która
na szczęście na razie mam spokój to czuje jakieś dziwne
ukłucie w sercu. Gdzieś w głębi dziękuje Adrianowi za to, jak się zachował, bo
to dzięki niemu chyba jesteśmy teraz razem, bo ja po tych słowach które
powiedziałam przyjmującemu w parku nigdy nie odważyłabym się ponownie spojrzeć
mu w oczy. Ale chyba ta przeklęta fortuna która kręciła kołem jednak darzy moją
osobę jakąś tam sympatią i nie zostawiła mnie samej tylko zesłała kogoś na moją
drogę z czego jestem jej bardzo wdzięczna.
Stoję już kolejną minutę przed lustrem
poprawiając i tak idealnie wyglądające już włosy. Jestem dumna z tego jak
wyglądam, i że sama na to wpadłam. Czarna koronkowa bluzka z trzema
czerwonymi kokardkami z tyłu, a pod nią czarny stanik, czarne skórkowe leginsy,
i na stopach wysokie czerwone szpilki, tak w skrócie można opisać było mój
strój. Wysoki niechlujny kok i oczy z pięknie wywiniętymi kreskami które
optycznie je powiększały no i usta krwistoczerwone, które nadawały mojej osobie
czegoś... sama nie wiem czego
-Wiesz Wojtek trochę się
boje- mówię cicho
-Czego? -pyta- Kurde w sumie ja też się boję, ze
będą na Ciebie patrzeć. Ty nie musisz się niczego bać, zawsze będę u Twojego
boku. Pamiętaj zawsze
______________
SIELANKA MOI MILI, SIEEELANKA.
Czas na przeprosiny z mojej strony, otóż chciałam przeprosić za tamten rozdział, który był pewnego rodzaju oczyszczeniem mnie samej. Musiałam wyciągnąć z siebie to wszystko co gdzieś tam leży mi na sercu no i wyszło krwioplucie. Przepraszam, ze musiałyście wiele wycierpieć i przeżyć mdłości przeze mnie.
NO I MAMY PUCHARA PANOWIE MAMY PUCHARA !
Muszę Wam jeszcze powiedzieć, że Prolog historii o Nowakowskim i jego rozdziały tak bardzo mi się podobają, ze zaczynam wątpić, że ja sama to napisałam
No więc jeśli masz do mnie jakieś pytania to zapraszam na ASK
No i oczywiście KOMENTUJCIE.
Pozdrawiam Anka
Dzięki za informację o rozdziale :)
OdpowiedzUsuńJest cudownie ;]
Jak dla mnie mogłoby już zawsze być tak miło, ale niestety coś czuję, że niedługo zdarzy się coś niezbyt przyjemnego (oby nie, ale mam takie dziwne przeczucie w kościach :P).
Fenomenalnie piszesz, a mi bardzo miło się to czyta ;)
Już nie mogę doczekać się następnego :D
Kiedy pojawi się coś na "Nowakowskim"? ;)
Pozdrawiam gorąco ;*
http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/
Dziękuję bardzo za tak miłe słowa, które jak najbardziej dają motywacje do dalszego pisania.
UsuńProjekt o Nowakowskim rusza najprawdopodobniej po historii z Michałem Kubiakiem. Zapraszam również serdecznie na Kosoka, którego emisja planowana jest po zakończeniu tego bloga.
Pozdrawiam serdecznie
Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam <3 <3 dawno mnie tutaj nie było, ale szybko nadrobiłam zaległości i jestem zachwycona!! *.* czekam na następny! :D Całuski ;*
OdpowiedzUsuńno i pięknie :) to do następnego :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę,że mnie informujesz o swoich nowych rozdziałach :D
OdpowiedzUsuńI miło,że do mnie zaglądasz ;D
Więc wróciła już ze szpitala,teraz wszystko będzie okej,będą się kochać i wszystko się ułoży!
Mam nadzieję tylko,że Łucja nie zapragnie znowu śpiewać :(
Pozdrawiam serdecznie,
Ola <3
Jest pięknie.
OdpowiedzUsuńOby nic nie zakłóciło ich szczęścia. ; )
Pozdrawiam, FV : *
Sielanka, sielanką, ale ja właśnie to lubię najbardziej. ; )
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam. ; )
nawet nie wiesz jak bardzo lubię Wojtka, a tym bardziej w takim wydaniu! słodki, romantyczny, przesympatyczny, moje serduszko zdobył od razu <3 uwielbiam ich jako parę, lecz na pewno nie będzie idealnie :c
OdpowiedzUsuńściskam :*
zapraszam na coś nowego, w roli głownej Kubiaczek & Parodi :) three-other-worlds.blogspot.com :)
Wojtek jest przeuroczy i cudownie opisał miłość. a Łucja nie ma powodu, żeby obawiać się imprezy u Kłosa i Wrony, przecież u swojego boku ma rycerza, który będzie jej pilnował :)
OdpowiedzUsuńMoja poprzedniczka ma rację zgadzam się w stu procentach z nią a, co do twojego pisania to ty wiesz, że ja wiem, że wszystko co ty napiszesz to ja love love love <3<3
OdpowiedzUsuńTwoje ulubione dziecko downa, ZooZoolka <3<3<3<3
Zacznę może od początku?
OdpowiedzUsuńPochłonęłam te pięć części w całości i z kosteczkami, ale czuję niedosyt. Jak tak patrzę na Łucję, to nie widzę wcale dziewczyny bez woli walki o siebie. Wręcz przeciwnie. Łucja wychodzi tutaj na silną dziewczynę, która pomimo tego, że ciężko jej nawiązać kontakty z innymi, jest bardzo bezpośrednia.
Sama nie wiem.
Fajnie mieć takiego przyjaciela jak Adi. Normalnie troskliwy braciszek, który zawsze jest, choć mieszka gdzie indziej. Przyjedzie, pocieszy, postawi do pionu, do kopa na szczęście i wysłucha, pocieszy, pomoże, poradzi. :)
Wojtek jest siatkarzem i to w sumie powinno wystarczyć, ale Twój Wojtek jest delikatny, szczery i tak pięknie mówi o niektórych rzeczach.. Nie boi się powiedzieć "Kocham Cię".. Gdyby nie fragmenty z przyszłości, miałabym wrażenie, że Łucja i Wojtek będą żyć razem już zawsze i będą szczęśliwi.
No nic.. Jestem cholernie ciekawa co jak namieszasz, co się stanie, ale wiem, ze muszę czekać. Cierpliwie.. :)
Pozdrawiam:*
Jak ładnie ;) Miłość aż wrze, ta ich temperatura to masakra ; ) ale podoba mi się to ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy ; *
http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/
Ojej, jacy oni są uroczy *-* Miło poczytać o ich miłości. Mam nadzieję że to będzie trwać jak najdłużej i że Łucja na dobre odzyska swoją pewność siebie. Wojtek na pewno jej w tym pomoże :) A Adrian dobrze zrobił że powiedział Wojtkowi gdzie jest jego przyjaciółka. Ciekawa jestem tej imprezy :D
OdpowiedzUsuń